Listopad to dobry miesiąc na zastosowanie zabiegów inwazyjnych, w których złuszczany jest naskórek. Nie można ich robić latem, bo twarz po nich nie może być wystawiona na promienie słoneczne i wysoką temperaturę. O tej porze roku najskuteczniej można też zadbać o skórę z problemami typu trądzik czy przebarwienia. Ważne jednak, żeby odpowiednio dobrać rodzaj zabiegu do skóry.
– Intensywność złuszczania i dany kwas dobierany jest do skóry i jej problemów. Inne kwasy będą stosowane w przypadku przebarwień, inne w przypadku trądziku, a jeszcze inne w przypadku fotostarzenia się skóry – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Elwira Saczewska, kosmetolog z warszawskiego Centrum Zdrowia i Urody „Your Place”.
Istotne jest też zaplanowanie zabiegu, bo niektóre z nich wymagają pozostania przez kilka dni w domu.
– W przypadku powierzchniowych peelingów najczęściej niewymagana jest przerwa w pracy czy w codziennym funkcjonowaniu. Są jednak peelingi, po których skóra się dosyć intensywnie łuszczy, ona się może prószyć, czyli odchodzi małymi płatkami, a może także łuszczyć się całymi płatami. To też zależy od klientki, jedne osoby są w stanie z taką buzią wyjść na dwór, inne niestety potrzebują wziąć urlop, żeby zostać w domu i żeby nie pokazywać się na zewnątrz – wyjaśnia kosmetolog.
Wiele klientek decyduje się jednak na przerwę w pracy, bo łuszczenie skóry utrudnia wykonanie makijażu. Dlatego kosmetyczki polecają robienie takich zabiegów przed weekendem, żeby dać skórze odpocząć przez przynajmniej dwa dni.