Nawet co piąty turysta reklamuje nieudaną wycieczkę do biura podróży. Dzięki nowym przepisom będzie to prostsze. Lepiej chronione będą też interesy i portfele klientów. Zniknął trzydziestodniowy termin zgłoszenia reklamacji, wydłużono termin przedawnienia. Można już bez konsekwencji zrezygnować z wycieczki, jeśli nastąpią nadzwyczajne okoliczności w miejscu wyjazdu i gdy organizator podniesie cenę wycieczki. Eksperci przypominają jednak, żeby biura wybierać rozsądnie i dokładnie czytać umowy.
– Nowa ustawa o imprezach turystycznych oznacza, że znika trzydziestodniowy termin, w którym konsument musiał zgłosić reklamację i biuro podróży musiało odpowiedzieć na tę reklamację. W zamian za to ustawodawca wprowadził trzyletni termin przedawnienia. Oczywiście musimy pamiętać o tym, że jeżeli podczas wycieczki wystąpią jakieś nieprawidłowości, to zgłaszamy je od razu do organizatora, pilota-rezydenta, żeby mógł je szybko usunąć – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Znowelizowane przepisy dotyczące imprez turystycznych, które weszły w życie z początkiem lipca, mają ułatwić życie turystom. Prostsze ma być złożenie reklamacji, a – jak wynika z badania „Wyjazdy Polaków” Instytutu ARC Rynek i Opinia przeprowadzonego na zlecenie BIG InfoMonitor i BIK w 2016 roku – skargę składa nawet co piąty turysta.
– Nowością jest także to, że będziemy mogli zrezygnować z wycieczki, jeżeli jej cena wzrośnie o ponad 8 proc. Nie zmienia się to, że cena wycieczki będzie mogła wzrosnąć tylko do 21 dni przed naszym wyjazdem. To pozostaje niezmienione z trzech powodów: wzrostu kursów walut, wzrostu kosztów transportu oraz podatków. Oczywiście jeżeli biuro zastrzeże w umowie, że cena wycieczki może wzrosnąć, bo np. zwiększy się cena paliwa, to jeżeli cena paliwa spadnie, cena naszej wycieczki również musi się obniżyć – tłumaczy Majchrzak.
Można również bez konsekwencji odstąpić od umowy, gdy wystąpią nadzwyczajne okoliczności w miejscu wyjazdu – panuje epidemia, wybuchnie wulkan, czy jest zagrożenie terroryzmem. W takiej sytuacji operator będzie musiał zwrócić pieniądze w ciągu 14 dni. Umowę można rozwiązać także z przyczyn osobistych. W takim jednak wypadku należy się liczyć z tym, że część środków może przepaść, a organizator potrąci określoną kwotę za odstąpienie.
Jak podkreśla ekspertka, choć nowe przepisy oznaczają spore ułatwienia dla turystów, nic nie zwalnia z rozsądku. Przed zakupem wycieczki warto sprawdzić podstawowe dane, m.in. te dotyczące biura podróży.
– W rejestrze prowadzonym przez resort sportu znajdziemy wysokość gwarancji ubezpieczeniowej, to bardzo ważna informacja, ponieważ pokazuje nam, że biuro podróży działa legalnie, jest ubezpieczone na wypadek swojej niewypłacalności. Jeżeli kupujemy wycieczkę w biurze podróży u agenta, to przeczytajmy umowę, spójrzmy do katalogu, przejrzyjmy również opinie, które są na forach internetowych, i doprecyzujmy ogólne pojęcia takie jak np. piaszczysta plaża, zaciszna okolica, blisko morza – dla nas i dla biura podróży to mogą być zupełnie inne określenia – zaznacza ekspertka UOKiK.
Z badania Kapitalni.org wynika, że choć blisko 90 proc. Polaków sprawdza biura podróży, to większość robi to w niewystarczającym stopniu. Co trzecia osoba szuka informacji, czy operator działa legalnie, a tylko kilkanaście procent posiłkuje się opiniami rodziny i znajomych. Tylko 8 proc. sprawdza, czy biuro jest zabezpieczone finansowo.
– Jeżeli już jesteśmy na wycieczce i wystąpią jakieś nieprawidłowości, to poinformujmy o nich pilota albo rezydenta, ponieważ może się okazać, że np. klimatyzację da się szybko naprawić. Warto też robić zdjęcia, udokumentować nieprawidłowości, zbierać zeznania innych osób, to wszystko nam się przyda później do reklamacji. Jeżeli wrócimy z wycieczki i biuro podróży odrzuci naszą reklamację albo nie wiemy, jak ją napisać, to zgłośmy się do organizacji konsumenckich, które nam w tym pomogą, np. do Rzecznika Konsumentów, Federacji Konsumentów, pomoc znajdziemy także w Stowarzyszeniu Konsumentów Polskich – mówi Agnieszka Majchrzak.
Mówi: Agnieszka Majchrzak, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Źródło: NEWSERIA