O istnieniu meningokoków nie słyszała co czwarta młoda mama , co nie oznacza, że bakterie te są niegroźne. Wprost przeciwnie! Ryzyko zachorowania wzrasta zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Dlaczego jeszcze warto pomyśleć o ochronie przed meningokokami.
To jedno z najcięższych zakażeń bakteryjnych
Nie ma chyba drugiej bakterii, która potrafi wywołać u zdrowego dotąd człowieka tak ciężkie zakażenie. Najczęściej ma ono postać sepsy i/lub zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, określanych wspólnie jako inwazyjna choroba meningokokowa (IChM) . Specjaliści przyznają , że to choroba o najszybszym przebiegu i największej śmiertelności. Rozwija się błyskawicznie i zaledwie w ciągu 24 godzin może doprowadzić do śmierci . Aż co piąty chory umiera , a jeśli rozpoznanie i leczenie nastąpi zbyt późno, odsetek zgonów wzrasta do 70-80 proc. Sprzyja temu fakt, że diagnostyka zakażeń meningokokowych jest utrudniona. Z początku infekcja przypomina bowiem przeziębienie lub grypę . Duży jest również odsetek powikłań – jedna na trzy osoby, które przeżyją IChM zostaje trwale okaleczona. Dochodzi m.in. niedosłuchu, amputacji palców lub kończyn czy ubytków skóry wymagających przeszczepu . Dlatego inwazyjna choroba meningokokowa budzi respekt u każdego, kto miał do czynienia z chorym dotkniętym tym zakażeniem .
Najczęściej chorują małe dzieci
Inwazyjna choroba meningokokowa może dotknąć każdego, bez względu na wiek. Jednak zdecydowanie częściej cierpią z jej powodu najmłodsi. Ponad 75 proc. spośród wszystkich zakażeń występuje u dzieci poniżej 5. roku życia, a największa zapadalność przypada na 1. rok życia. Z jednej strony, sprzyja temu budowa bakterii (meningokoki mają ochronne, wielocukrowe otoczki), z drugiej niedojrzałość układu odpornościowego maluchów (ich organizm nie potrafi wytworzyć przeciwciał przeciwko wspomnianym otoczkom, w związku z tym nie ma możliwości skutecznej obrony i nawet przechorowanie zakażenia nie daje odporności). Ponadto meningokoki są szczególnie groźne dla dzieci z niedoborami odporności, brakiem śledziony, zakażonych HIV, z chorobami przewlekłymi wątroby, serca, nerek oraz chorych onkologicznie. Łatwiej dochodzi u nich do zakażenia, a przebieg samej choroby może być bardziej niebezpieczny.
Warto podkreślić, że spośród 5 najbardziej chorobotwórczych typów meningokoków, małe dzieci w Polsce są najczęściej atakowane przez meningokoki typu B, które odpowiadają za ponad 80 proc. zakażeń w grupie do 1. roku życia. Ale również ten typ wywołuje większość zachorowań (68 proc.) w całym społeczeństwie .
Szczepienia są skuteczną i bezpieczną formą profilaktyki
Najskuteczniejszą metodą zapobiegania zachorowaniom wywołanym przez meningokoki są szczepienie ochronne – potwierdzają nie tylko badania, ale przede wszystkim praktyka. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii w ciągu pierwszych 10 miesięcy realizacji programu powszechnych szczepień, liczba zakażeń inwazyjnych wywołanych przez meningokoki typu B u dzieci uprawnionych do szczepień zmniejszyła się o połowę (w porównaniu z czterema wcześniejszymi latami).
Co ważne, jest to również bezpieczna forma profilaktyki. Najczęściej zgłaszane działania niepożądane po zastosowaniu szczepień przeciwko meningokokom to tzw. odczyny miejscowe (zaczerwienienie, obrzęk i ból w miejscu wstrzyknięcia) oraz łagodne reakcje ogólne (rozdrażnienie, senność, gorączka, ból mięśni, brak apetytu). Objawy te pojawiają się w ciągu kilku pierwszych dni po podaniu zastrzyku i ustępują bez konsekwencji dla zdrowia osoby szczepionej.
Okres jesienno-zimowy sprzyja zachorowaniom
Szacuje się, że ok. 10 proc. społeczeństwa jest nosicielami tych bakterii . A w środowiskach zamkniętych, takich jak żłobki czy przedszkola odsetek bezobjawowych nosicieli może wynosić nawet do 80 proc.! Dlaczego? Meningokokami można zakazić się wyłącznie od drugiego człowieka, czemu sprzyja bliski kontakt. W związku z tym, że bakterie te znajdują się w ślinie, to rozprzestrzeniają się drogą kropelkową, np. poprzez kaszel i kichanie. Zakazić się również można poprzez picie z jednej butelki, używanie wspólnych sztućców czy oblizywanie smoczka .
Natomiast do zachorowań częściej dochodzi w miesiącach jesienno-zimowych. Po pierwsze dlatego, że w tym czasie jest więcej przypadków przeziębienia i grypy, a przecież kaszel i kichanie przyczyniają się do roznoszenia meningokoków. Po drugie, rozwojowi choroby sprzyjają infekcje wirusowe – torują drogę bakteriom, ułatwiając im osadzanie się w drogach oddechowych.
Wypowiedź: dr n.med. Alicja Karney, pediatra, kierownik oddziału hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucie Matki i Dziecka
Źródło: www.newsrm.tv