Około 20 proc. dorosłych Polaków cierpi na szumy uszne, a dla 5 proc. ta dolegliwość jest poważnym problemem. Trwające powyżej pięciu minut i częściej niż dwa razy w tygodniu szumy uszne występują także u 6 proc. dzieci – podaje Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu. Długotrwałe, nasilone dzwonienie, dudnienie, pisk, gwizdanie albo szumienie w uszach może być symptomem poważniejszej choroby i każdorazowo wymaga dokładniejszej diagnostyki. Eksperci przypominają o niej w zakończonym właśnie Tygodniu Świadomości Szumów Usznych.
– Szumy uszne to dźwięki, które słyszy się w jednym lub w obu uszach, w głowie, a czasem poza głową. Mogą one brzmieć różnie, to nie musi być konkretnie szum. Może to być pisk, gwizd lub dzwonienie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr n. med. Danuta Raj-Koziak, otolaryngolog, audiolog i foniatra, kierownik Zakładu Szumów Usznych w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu.
Szacuje się, że szumów usznych doświadcza 20 proc. dorosłych Polaków, przy czym dla około 5 proc. ta dolegliwość stanowi już znaczący problem. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu wynika, że szumy uszne występują także u 6 proc. dzieci. Dla około 1,5 proc. dzieci jest to problem, który im istotnie dokucza.
– Nie każdy rodzaj szumu jest istotny klinicznie. Chwilowe dzwonienie w uszach, które trwa kilka sekund, nie ma znaczenia klinicznego i nie należy się go obawiać. Szumy istotne klinicznie to takie, które trwają co najmniej 5 minut i pojawiają się częściej niż dwa razy w tygodniu. Taka dolegliwość wymaga diagnostyki – mówi dr n. med. Danuta Raj-Koziak.
Przyczyny szumów usznych mogą być bardzo różne i powstawać na każdym poziomie drogi słuchowej. Nie istnieje uniwersalna terapia, która byłaby skuteczna w każdym takim przypadku. Pacjenci, którzy doświadczają nasilonych szumów, gwizdów, dzwonienia czy szelestów w uszach, wymagają ukierunkowanych badań.
– To nie jest tak, że my od razu wiemy, gdzie znajduje się problem. Musimy podjąć diagnostykę, przebadać cały układ słuchowy i znaleźć miejsce powstawania szumów usznych. Najczęściej znajduje się ono w układzie słuchowym. Na podstawie przeprowadzonej diagnostyki, która poparta jest badaniami audiologicznymi, stawiamy diagnozę i proponujemy dalsze postępowanie w zależności od stwierdzonego schorzenia – mówi dr n. med. Danuta Raj-Koziak.
Przykładowo, szumy uszne mogą być objawem otosklerozy – to choroba charakteryzująca się postępującym niedosłuchem, której towarzyszą szumy uszne, a skutecznym leczeniem w jej przypadku jest operacja. Może to być również symptom choroby Meniere’a, której – obok postępującego niedosłuchu – towarzyszą zawroty głowy. Szumy uszne mogą również towarzyszyć pacjentom, którzy mają nadciśnienie, zmiany miażdżycowe, chorobę niedokrwienną serca, cukrzycę albo zaburzenia hormonalne.
– Pacjent potrafi dokładnie określić, w jakich sytuacjach szumy najbardziej mu dokuczają. Z reguły pojawiają się wieczorem, przed zaśnięciem, kiedy robi się cicho i nagle pacjent zaczyna te szumy bardzo wyraźnie słyszeć. Jeżeli zaburzają zasypianie, powodują problem z koncentracją, uniemożliwiają czy utrudniają pracę albo wypoczynek, jest to już problem, który ma niekorzystny wpływ na pacjenta. My, diagnozując pacjenta, używamy kwestionariuszy, przy pomocy których jesteśmy w stanie ocenić stopień dokuczliwości szumów usznych i na tej podstawie kwalifikujemy do odpowiedniego leczenia – mówi dr n. med. Danuta Raj-Koziak.
Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu był pierwszą jednostką W Polsce, który stworzył pacjentom z szumami usznymi instytucjonalne warunki do ich diagnostyki i terapii zarówno w ramach porad ambulatoryjnych jaki i diagnostyki szpitalnej.
– Nasze społeczeństwo się starzeje, a liczba pacjentów z szumami usznymi znacząco wzrasta. Obserwujemy to w poradni. Świadomość tego problemu też jest coraz większa, a my walnie się do tego przyczyniliśmy. Wciąż jednak jest wiele do zrobienia. Temu służą takie akcje jak Tydzień Świadomości Szumów Usznych, którego celem jest przekazywanie informacji na temat problemu, zachęcanie do podjęcia diagnostyki i ewentualnie rozwiązania tej dolegliwości – mówi kierownik Zakładu Szumów Usznych w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu.
Mówi: dr n. med. Danuta Raj-Koziak, otolaryngolog, audiolog i foniatra, kierownik Zakładu Szumów Usznych w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu
Źródło: NEWSERIA
żart jakiś.Instytut nie ma żadnych metod do walki z szumami.będą kazali się jedynie „przyzwyczaić”