Okuliści biją na alarm! Elektroniczna choroba lokomocyjna, której towarzyszą mdłości, bóle i zawroty głowy, a także „no mobile – phone phobia”, czyli lęk przed brakiem smartfona – to nowe jednostki chorobowe, na które cierpi połowa użytkowników mobilnych urządzeń. Według badań brytyjskich naukowców ze smartfonów korzystamy ponad 80 razy dziennie.
Dzieci i młodzież uważają, że są im one niezbędne do życia. Tak więc codziennością naszych pociech stało się nieustanne wpatrywanie się w mały ekran i śledzenie portali społecznościowych, granie czy wysyłanie wiadomości. Niestety smartfony, tablety i inne elektroniczne gadgety, wykorzystywane bez umiaru, mają niekorzystny wpływ na zdrowie.
Kiedy wpatrujemy się w ekran telefonu komórkowego szczególnie obciążone są nasze oczy. Jasne światło wyświetlacza i mała czcionka w połączeniu bardzo męczą wzrok. Staramy się śledzić to, co jest na ekranie i nie przeoczyć żadnego detalu, a to daje podświadome zapominanie o mruganiu. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że nie mrugając oczy tracą prawidłowe nawilżenie, to w efekcie skutkuje pieczeniem i zaczerwienieniem. Przeciętnie mrugamy 15-20 razy na minutę, przy patrzeniu w niewielki ekran częstotliwość mrugania zmniejsza się dwu, a nawet trzykrotnie.
– Wpatrując się w mały ekran z bliskiej odległości często dochodzi do skurczu akomodacji. Oznacza to, że oko nie potrafi prawidłowo dostosowywać się do oglądania różnych obiektów z daleka i bliska. Wynika to ze zmęczenia mięśni gałki ocznej – mówi dr Dorota Średzińska – Kita, specjalista okulistyki, współpracująca z Humana Medica Omeda w Białymstoku.
– Przewlekły skurcz mięśni odpowiedzialnych za akomodację daje zmęczenie oczu, bóle głowy i zamazane widzenie przy patrzeniu w dal. Jeżeli dzieci długo i często korzystają ze smartfona może pojawić się początkowo skurcz akomodacji, a następnie krótkowzroczność, która stała się bardzo powszechną wadą wzroku. Przed pojawieniem się urządzeń elektronicznych niewielka liczba dzieci miała zdiagnozowane wady wzroku i nosiła okulary, teraz takich pacjentów jest bardzo dużo.
Bardzo istotne są też inne problemy wynikające z nadmiernego korzystania z urządzeń elektronicznych. Należy wspomnieć o zaburzeniach snu, których przyczyną jest niebieskie światło emitowane przez ekrany telefonów. Zaburza ono wydzielanie melatoniny- hormonu, który reguluje rytm dobowy. Mózg odczytuje, że jeśli widzimy niebieskie światło, oznacza to dzień, czyli nie przestawiamy się ze stanu czuwania w sen. Ponadto ciągłe ślęczenie z głową pochyloną nad ekranem smartfona, laptopa czy komputera powoduje bóle kręgosłupa, ramion i karku.
– Kiedy oglądamy coś na małym ekranie, obrazy są szybko przewijane i zmieniają się w zawrotnym tempie, jak w czasie gier, pojawiają się więc bóle i zawroty głowy, czasami mdłości. Są to objawy elektronicznego odpowiednika choroby lokomocyjnej czyli tzw. syndrom cybersickness – dodaje okulistka z Omedy.
Ostatnio pojawiła się nowa jednostka chorobowa potocznie nazwana przez specjalistów ”no-mobile-phone phobia”. To nic innego jak lęk przed brakiem, zgubieniem smartfona. Co ciekawe z badań wynika, że cierpi na nią połowa młodych użytkowników mobilnych urządzeń.
– Rozwiązanie tych wszystkich problemów nie jest proste. Jednak trzeba pamiętać o profilaktyce i wykazać się zdrowym rozsądkiem, szczególnie dotyczy to rodziców – radzi dr Średzińska – Kita. – Często rodzice przyprowadzają do gabinetu okulistycznego dzieci, a zapytani o powód wizyty odpowiadają: „ciągle siedzi z nosem w telefonie i nie widzi dobrze tablicy w szkole”. Następnie przez całą wizytę i badania wzroku rodzic… „siedzi z nosem w telefonie i nie zwraca uwagi na to, że pociecha widzi już niewiele i prawdopodobnie będzie krótkowidzem.
Rodzice powinni zwracać uwagę na to co i jak długo oglądają ich dzieci.
– Jeśli maluch w wieku przedszkolnym ogląda kreskówki w telefonie czy tablecie, zadbajmy o to, by to była jedna lub dwie kilkuminutowe bajki. Zdecydowanie korzystniejsze jest oglądanie na dużym ekranie telewizyjnym lub monitorze komputera niż w telefonie. Podczas seansów dzieci powinny robić przerwy 10 – 15minutowe. Ponadto należy dbać, aby oglądanie nie odbywało się w ciemności, ponieważ to bardzo męczy oczy. Najlepiej zapewnić dodatkowe źródło światło w pokoju dostosowane do wielkości pomieszczenia – przypomina specjalistka z Omedy.
Naukowcy badający zjawisko epidemiologii krótkowzroczności wskazują, że aby znacząco spowolnić rozwój krótkowzroczności, dzieci powinny przebywać jak najczęściej na świeżym powietrzu, najlepiej ok.3 godzin dziennie, co nie jest łatwe w dzisiejszej, zabieganej rzeczywistości. Ponadto pamiętajmy, kiedy oczy pracują z bliska potrzebują dobrego oświetlenia i regularnych przerw.