Specjaliści zajmujący się słuchem współczesnego człowieka biją na alarm. Ponad 500 mln ludzi na całym świecie niedosłyszy. Według ich ocen, w roku 2015 liczba ta wzrośnie do 700 milionów, a w roku 2025 osób niedosłyszących będzie już 900 milionów. Co gorsza, nie jest to już tylko problem ludzi dojrzałych, których słuch naturalnie słabnie wraz z wiekiem. Dziś niedosłuch dotyka ludzi młodych.
Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest wszechogarniający hałas. Niestety, mimo rosnącej skali problemu zupełnie niezauważalny jest wzrost liczby osób poszukujących pomocy. Do specjalistów trafiają nieliczni „zdesperowani”, którzy odważyli się przyznać przed sobą, że niedosłuch poważnie ogranicza, czy wręcz uniemożliwia ich komunikację z innymi ludźmi.
Rozwój cywilizacji i technologii sprawia, że niedosłuch nie jest już tylko symptomem upływających lat. Coraz młodsze osoby odczuwają dyskomfort związany z niedosłyszeniem. Pierwszą jego oznaką jest rozdrażnienie, nerwowość, nadpobudliwość**. Dodatkowo może pojawić się przemęczenie, bóle lub zawroty głowy, bezsenność a nawet poważna depresja. Objawy te rzadko wiązane są w naszej świadomości z niedosłuchem. Wydaje się nam, że kiedy nie słyszymy, wystarczy poprosić rozmówcę o powtórzenie wypowiedzi lub zwiększyć głośność w telewizorze. Tymczasem problemy narastają, a słuch się pogarsza.
„Słyszę i nie rozumiem” – taka myśl najbardziej dziwi, jednocześnie niepokojąc osoby z niezdiagnozowanym niedosłuchem. W większości przypadków ludzie ci nie zdają sobie sprawy, że utracili umiejętność bardzo szybkiego rozpoznawania wszystkich sylab (lub dźwięków w pewnych zakresach częstotliwości), co jest warunkiem komunikowania się z innymi ludźmi. Słuchanie dźwięków jest tylko czynnością pośredniczącą przy odbieraniu treści wypowiedzi. Zdrowy narząd słuchu radzi sobie z tym automatycznie.
Jeśli jednak słuch jest uszkodzony, to niejako gubi fragmenty komunikowanej treści, a osoba niedosłysząca nie może prawidłowo zrozumieć kierowanego do niej przekazu.
Ubytek słuchu może mieć różne podłoże: może być dziedziczny, może być spowodowany powikłaniami medycznymi, może powstawać wskutek długoletniej pracy w hałasie, bądź po prostu na skutek starzenia się. Każdy człowiek jest wyjątkowy i każdy inaczej reaguje na bodźce zewnętrzne. Ale już dziś wiadomo, że 10 % całej populacji ma znaczny ubytek słuchu.
Niedosłuch nie jest i nie musi być wyrokiem. W ciągu ostatnich 15 lat dokonał się znaczący postęp w dziedzinie aparatów słuchowych, które wbrew obiegowym opiniom nie muszą być duże, brzydkie i niepraktyczne.
Nowoczesne aparaty słuchowe pomagają odzyskać właściwe słyszenie lub w ogóle umożliwiają słyszenie i komunikację z innymi ludźmi. Niestety, w Polsce tylko 5 % osób potrzebujących takiej pomocy decyduje się na korzystanie z aparatu, podczas gdy w Europie średnia ta wynosi 19% (w Danii blisko 45%). Główną tego przyczyną jest słaba świadomość społeczna na temat możliwości rehabilitacji ubytków słuchu oraz bardzo niska, z roku na rok coraz trudniej dostępna, kwota refundacji zakupu aparatu słuchowego.
“Aparaty słuchowe znacząco poprawiły jakość mojego życia i jedyne czego żałuję to to, że nie zdecydowałem się na nie wcześniej. Na szczęście nie miałem problemów z przyzwyczajeniem się do korzystania z aparatów i dzisiaj jestem naprawdę szczęśliwy, że dostępne są tak fantastyczne rozwiązania technologiczne, które w tak dużym stopniu poprawiły jakość zarówno mojego prywatnego, jak i zawodowego życia” – mówi Morten Olsen, trener duńskiej kadry narodowej w piłce nożnej, jednocześnie ambasador firmy Widex w Danii.
Warto dodać, że Morten Olsen w swych odczuciach nie jest jedyny. Większość ludzi posiadających aparat słuchowy zastanawia się dlaczego nie skorzystały z tej zdobyczy techniki wcześniej, tak jak korzystają z innych nowinek. Tym bardziej, że nowoczesne aparaty słuchowe są skuteczne w ponad 90 % przypadkach niedosłuchu. Przeciętnie od zdiagnozowania ubytku słuchu do zaopatrzenia się w aparat słuchowy mija 7 lat.