Do grona osób popierających Polską Koalicję na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy dołączyła Sylwia Gliwa – aktorka grająca m.in. w popularnym i lubianym serialu „Na Wspólnej” i serialu „Pierwsza Miłość”. Wcześniej, Koalicję RSM, działającą pod hasłem „Niech żyją kobiety!!!, poparły już m.in. Katarzyna Dowbor, Jolanta Fajkowska, Posłanka Beata Libera-Małecka, Irena Eris, Katarzyna Grochola. Postulaty Koalicji, której celem jest ograniczenie do 2020 roku zapadalności i umieralności na raka szyjki macicy o połowę, mogą poprzeć wszyscy zwolennicy tutaj. Każdy głos zwiększa szansę na poważną społeczną dyskusję o tym poważnym zdrowotno-społecznym problemie.
Rak szyjki macicy to bardzo poważna choroba. Jednak wcześnie wykryty jest w pełni uleczalny. Czy spotyka się Pani z kobietami, które zaniedbują swoje zdrowie i nie wykonują cytologii lub innych ważnych badań? Jak myśli Pani, dlaczego tak się dzieje?
- Kiedy przychodzimy na świat, pierwszą osobą jaką spotykamy jest kobieta. Później ta kobieta karmi nas, przewija, dba o nasze zdrowie, jak tylko dzieje nam się coś złego biegnie z nami do lekarza. Sama jednocześnie w natłoku spraw zapomina o sobie, obowiązkach wobec siebie i własnego zdrowia, czy ciała. Poświecenie sobie dwóch godzin raz na pół roku w celu wykonania cytologii to nic, w porównaniu do czasu jaki poświęcamy dzieciom, mężom i obowiązkom domowym. Kiedy już wiemy, że mamy raka szyjki macicy najważniejsze jest to, by nie panikować tylko skonsultować wynik badania, zgłosić się na kolposkopię, później na histopatologię. To badania niezbędne do tego, by określić zaawansowanie zmian, a następnie usunąć je we właściwy sposób. Histeria w niczym tu nie pomaga. Wcześnie wykrywając RSM możemy go usunąć i o nim zapomnieć.
Gra Pani w „Na Wspólnej”. Czy Pani zdaniem umieszczenie wątku, związanego z rakiem szyjki macicy w popularnym serialu, mogłoby mieć wpływ na poprawę świadomości zdrowotnej Polek i zachęcić je do profilaktyki?
- W serialu musi być akcja i intryga. Więc pewnie problem zostałby ujęty w ramy tragedii. Każdy, kto słyszy słowo rak ma poczucie, że został wydany na niego wyrok. W przypadku RSM nic bardziej błędnego, pod warunkiem, że wykryjemy go odpowiednio wcześnie.
Niedawno wyszła Pani za mąż. Czy ślub to jest moment, w którym bierze się odpowiedzialność nie tylko za siebie i swoje zdrowie, ale również za partnera? Czy rozmawiacie Państwo o profilaktyce, zachęcacie się wzajemnie do rutynowych badań?
- Jesteśmy świadomymi ludźmi, więc każde dba o siebie z osobna w należyty sposób. Jednak kobieta musi wykazać się ogromną cierpliwością w namawianiu mężczyzn do pójścia do lekarza.
Gra Pani w serialu, w teatrze… Jest Pani zajętą kobietą. Kiedy znajduje Pani czas na badania, takie jak cytologia? Ma Pani jakiś sposób, czy pretekst do wyrwania się z pędu codzienności i skupienia na swoim zdrowiu?
- Cytologię robię dwa razy w roku. Ważne jest to, by mieć jednego ginekologa, który nas prowadzi. Posiada on wówczas dostęp do naszej karty zdrowia, dzięki czemu widzi kiedy i jakie badania miałyśmy robione. Lekarz sam też powinien nas informować o badaniach, jakie powinnyśmy wykonać. Ja mam jednego lekarza od ośmiu lat i polecam takie rozwiązanie.
Dlaczego zdecydowała się Pani poprzeć Polską Koalicję na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy?
- Popieram Państwa akcję, bo aktor to osoba, na którą są zwrócone oczy wielu ludzi. Tym samym posiada on siłę przekazu, jakiej nie ma zwykła ulotka, czy informacja prasowa. Kiedy tylko mogę mówić publicznie o kwestiach ważnych, w tym przypadku życiowych, z chęcią to robię. Jeśli przekonam choćby 100 kobiet do tego, by robiły cytologię dwa razy w roku, to jest to pewien sukces.