W przeciwieństwie do letnich wakacji, urlop zimą wiąże się zwykle ze zwiększonym wysiłkiem fizycznym. Z roku na rok coraz więcej osób wyjeżdża w góry, by szusując na nartach aktywnie odpocząć od codzienności. Jednak, by jedyną kolejką, w której przyjdzie nam spędzać czas była ta, przy wyciągu, a nie w poczekalni u ortopedy, przed wyjazdem warto zadbać nie tylko o odpowiedni sprzęt, ale także o własną formę fizyczną.
Zanim wyruszymy, by wśród pięknych krajobrazów oddawać się „białemu szaleństwu”, powinniśmy pamiętać o kilku sprawach. Pierwszym krokiem, już na dwa – trzy miesiące przed planowanym urlopem, powinno być przygotowanie swojego ciała do wysiłku na stoku. Szczególnie ważne jest wzmocnienie mięśni nóg, co pozwoli nam uniknąć wielu urazów.
Stosowane przez nas
Ćwiczenia należy jednak dobierać z głową, a ich natężenie dopasowywać do indywidualnych możliwości. A jeśli na co dzień ruszamy się niewiele, już na starcie dobrze jest zasięgnąć porady specjalisty – rehabilitanta w zakresie tego, co i jak trenować.
– Często zdarza się, że chcąc jak najszybciej poprawić formę fizyczną, narzucamy sobie zbyt duże wymagania, przez co doznajemy kontuzji. Efekt ćwiczeń jest odwrotny do planowanego, a zamiast uzyskania lepszej kondycji musimy zmagać się z bolesnym urazem – ostrzega ortopeda, lek. med. Jan Murawski z centrum medycznego Humana Medica Omeda w Białymstoku.
Innym, istotnym elementem przygotowań jest dobór sprzętu, który służyć nam będzie podczas urlopu. Narty powinny mieć prawidłowo dopasowaną długość i przede wszystkim odpowiednie wiązania, które zagwarantują „wypięcie się” płozy przy ewentualnym upadku.
Upadki, który się nie uniknie
Gdy już rozpocznie się nasz długo oczekiwany urlop w górach, ważne jest, by przynajmniej na początku dość krytycznie podejść do własnych możliwości. Jeśli dopiero rozpoczynamy przygodę z nartami lub nasze doświadczenia pochodzą sprzed wielu lat, pierwsze kroki należy raczej stawiać pod czujnym okiem instruktora, a nie na najtrudniejszym zjeździe.
Niezależnie jednak od tego, gdzie zaczniemy, prędzej czy później prawdopodobnie przydarzy nam się jakiś upadek. Jeśli czujemy po nim mocny ból, zwłaszcza w kolanie, nie warto go lekceważyć. W tym przypadku nie sprawdzi się podejście „zacisnę zęby i jakoś dam radę”.
– Na niewielkie urazy stawu kolanowego najlepszym rozwiązaniem jest zimny kompres, miejscowe działanie lodem i unieruchomienie uszkodzonej kończyny. Najłatwiej jest przybandażować ją do drugiej, zdrowej nogi lub do umieszczonych po obu stronach kijków narciarskich – wyjaśnia ortopeda z Omedy.
Takie, nawet najbardziej prowizoryczne usztywnienie nie tylko zmniejszy nieco dolegliwości bólowe, lecz przede wszystkim pozwoli zapobiec ewentualnym powikłaniom i dalszemu pogłębianiu się urazu.
Kontuzje narciarzy
Wbrew powszechnej opinii, większości kontuzji będących efektem upadku na stoku nie stanowią złamania, lecz tzw. urazy układu więzadłowego kolana. Układ ten wraz z łąkotkami i mięśniami decyduje o stabilności kolan, a bez nich niemożliwe jest osiągnięcie pełnego zakresu ruchu.
– Spośród czterech najważniejszych więzadeł, uszkodzeniom najczęściej ulega więzadło krzyżowe przednie. Uraz dotknąć może także więzadeł bocznych, piszczelowych i strzałkowych – mówimy wtedy o uszkodzeniu wielowięzadłowym. Stosunkowo najrzadziej problemy dotyczą więzadła krzyżowego tylnego. Zdarzają się także tzw. współistniejące uszkodzenia łąkotek czy chrząstki stawowej – szczegółowo opisuje białostocki lekarz.
Często pierwszym, oprócz oczywiście bólu, objawem sygnalizującym, że coś złego dzieje się w kolanie, jest obrzęk, którego szybkie narastanie świadczyć może o obecności krwiaka. Dochodzi do niego w sytuacji, gdy uszkodzeniu ulegają elementy posiadające naczynia krwionośne, czyli torebka stawowa czy łąkotka w części przytorebkowej.
Nieco wolniejsze narastanie obrzęku kolana sugerować może z kolei wysięk, czyli nadprodukcję płynu stawowego przez maziówkę. Zwykle wiąże się to z nieco mniej poważnym urazem, uszkodzeniem np. części wolnej łąkotki lub delikatnym naderwaniem elementów torebkowych.
Długotrwałe leczenie
Odniesione na stoku narciarskim kontuzje kolan, oprócz bólu i przerwanego urlopu, wiążą się także niestety z długotrwałym leczeniem. Najłatwiej do pełnej sprawności przywrócić więzadło boczne piszczelowe, które przy odpowiednim unieruchomieniu na okres od 6 do 8 tygodni, zwykle goją się same.
– Znacznie więcej pracy wymagają uszkodzone więzadła krzyżowe przednie. W tym przypadku nie ma mowy o leczeniu zachowawczym, niezbędny bowiem jest zabieg operacyjny. Polega on na wytworzeniu i wszczepieniu nowego więzadła powstałego z tkanek okołokolanowych – precyzuje specjalista Humana Medica Omeda.
Po tego typu zabiegu rekonstrukcji więzadłowej należy liczyć się z dość długim okresem rekonwalescencji. Pełna przebudowa kolana oraz rehabilitacja mogą bowiem trwać łącznie nawet pół roku.
Zdecydowanie najkrócej leczy się z kolei uszkodzenia łąkotki. W zależności od tego, w którym miejscu doszło do urazu, można ją zszyć lub częściowo usunąć.
Nie tylko kolana
Chociaż kolana, jako jedne z największych stawów są w czasie jazdy na nartach najbardziej obciążone i jednocześnie zagrożone urazem, upadki mogą też czasem skutkować innymi dolegliwościami. Najczęściej wśród nich pojawiają się zwichnięcia stawu barkowego czy ścięgien poruszających kończyną górną.
Na pewno dobrą wiadomością jest fakt, że coraz lepsze efekty przynosi kampania prowadzona na rzecz używania kasków narciarskich. Trudno bowiem zaprzeczyć, iż stosowanie ich na stoku w znaczący sposób zmniejsza ryzyko wystąpienia niezwykle groźnych, wynikających z upadku, urazów czaszkowo-mózgowych.