Pomimo kryzysu i zeszłorocznej fali bankructw liczba wyjeżdżających nie zmalała. Klienci wybierają jednak chętniej oferty dużych i znanych touroperatorów, a oszczędności szukają poprzez wybór hoteli w nieco niższym standardzie lub bez opcji all inclusive.
– Czarne scenariusze się nie sprawdziły. W tym sezonie, ku naszemu zadowoleniu, sprzedaż idzie bardzo ładnie. W tej chwili patrząc tylko i wyłącznie na wyniki Travelplanet, to jest wzrost sprzedaży w samym lipcu około 30-procentowy. Z rynku również mamy sygnały, że jest pozytywnie, że biura podróży są chętnie odwiedzane przez klientów. Klienci ewidentnie nie przestraszyli się tych upadków, które miały miejsce w zeszłym roku – przekonuje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Radosław Damasiewicz, e-commerce manager w Travelplanet.pl.
Damasiewicz podkreśla jednak, że Polacy chętniej wybierają oferty dużych i znanych touroperatorów. Tracą na tym mniejsze biura podróży. Według niego takie decyzje są efektem przede wszystkim ostrożności. Klienci przy wyborze oferty pytają m.in. o kwoty gwarancji touroperatorów. Bezpieczeństwo wyjazdu i zabezpieczenie przed ewentualnymi problemami finansowymi biura podróży jest zatem ważnym czynnikiem decydującym o wyborze oferty.
Na obawach Polaków związanych z małymi, słabo znanymi biurami korzystają liderzy rynku. Aż 30 proc. sprzedaży Travelplanet.pl to oferty sprzedawane przez Itakę, czyli wiodącego touroperatora w Polsce.
Ceny w tym roku wzrosły nieco w porównaniu z ubiegłym.
– Wśród sprzedaży Travelplanet wzrost cen to około 3-4 proc. w tej chwili, więc praktycznie skala bliska inflacji – zaznacza Damasiewicz.
Klienci Travelplanet.pl rzadziej niż w ubiegłych latach decydują się na zakup ofert w najwyższym standardzie. Sprzedaje się mniej wyjazdów do hoteli pięciogwiazdkowych i w opcji all inclusive. Damasiewicz podkreśla, że dla branży turystycznej ważne jest to, że Polacy nie rezygnują z urlopu całkowicie, a jedynie dostosowują kwotę przeznaczaną na wyjazd do swoich możliwości finansowych.
Kryzys i ostrożność związana z ubiegłorocznymi bankructwami wpływają również na długość wyjazdu i moment jego rezerwacji. Około 2/3 ofert to wyjazdy tygodniowe, ale coraz więcej sprzedaje się też wyjazdów krótszych, kilkudniowych. Damasiewicz mówi, że już od kilku lat można zaobserwować tendencję do skracania podróży wakacyjnych przez Polaków.
– Co ciekawe, oferty są kupowane bliżej okresu wyjazdów. Klienci bardziej polują na last minute niż kupują z dużym wyprzedzeniem. To jest specyfika tego sezonu i tutaj widzimy dużą różnice w stosunku do poprzedniego. Ona może być poniekąd efektem fali bankructw, która miała miejsce w tamtym roku. W tej chwili klienci czekają do ostatniej chwili po to, żeby znaleźć wakacje dla siebie – zauważa Damasiewicz.